26 maja w oddziale ZKwPl Kalisz postanowiliśmy zdawać egzamin BH, ale że przed egzaminem były przeprowadzane testy psychiczne postanowiliśmy spróbować również i je zaliczyć, więc z marszu do nich przystąpiliśmy.
Testy zaczynają się od sprawdzenia odporności psa na strzały, jeśli na 2 wystrzały pies zareaguje strachem nie jest dopuszczany do dalszych prób i nie zalicza testów. Yenna nie miała z tym najmniejszych problemów . Następnie są 2 próby z pozorantem i rękawem, pierwsza sprawdzająca czy pies podejmie się obrony właściciela i kolejna czy bez wsparcia przewodnika, zaatakowny także wykaże chęć obrony, obydwie próby Yenn zaliczyła na 4pkt/5. Trzecia próba sprawdza stosunek psa do innych ludzi - pies ma przebiec przez szpaler ludzi idących w kierunku psa, tu również Yenn dostała 4pkt/5. Cały test zaliczony na 12/15pkt i tym samym spełniła wszystkie warunki wymagane by zostać suką hodowlaną. Następnie zgodnie z planem przystąpiłyśmy do egzaminu BH, Yenna zdała go na ocenę bardzo dobrą mogło być lepiej ale zabiło nas słońce, egzamin zaczęłyśmy od odłożenia w pełnym słońcu i upale, dość długie, ale wykonane idealnie (10/10), następnie chodzenie przy nodze na smyczy (14/15) i bez smyczy (12/15) nieco ospałe, zdarzało się, że Yenn pozostawała trochę w tyle, przejście przez grupę ludzi ( w której znajdował się również pozorant który testował Yenn kilkanaście minut wcześniej) bez oporów. Siad w marszu (10/10) i waruj w marszu z przywołaniem (8/10). Część socjalna bez uwag. Łącznie uzyskałyśmy 54 punkty na 60 możliwych. Zarówno test i egzamin oceniał Międzynarodowy Sędzia Kynologiczny Prób Pracy Tadeusz Roszkiewicz.
0 Comments
Debiut w obedience - czyli Podwójne Zawody Obedience o Puchar Karolinki Opole -10-11.03.201825/3/2018 Początkowo zakładaliśmy, że w zawodach wystartują obie dziewczyny - Yenna i Avi. Ale Avi sprawiła nam niespodziankę dostając cieczkę miesiąc wcześniej, więc po kryciu wycofaliśmy ją, tym bardziej, że na skutek ciąży zrobiła się powolna i bez większej radości ćwiczyła. A w tej dyscyplinie dość skrupulatnie ocenia się dokładność i entuzjazm psa w wykonywanych ćwiczeniach. Tym razem zawody odbywały się na krytej hali tenisowej, miałyśmy jednominutową rozgrzewkę na ringu, żeby zapoznać psa z miejscem ćwiczeń. I godzinę później ja sie stresowałam a Yenna świetnie się bawiła. Tak dobrze, że na początku ciężko było ją uspokoić i wbić w rytm pracy, a pierwszym ćwiczeniem było odłożenie - czyli pozostawanie psa w nieruchomej postawie ( waruj lub siad) przez całą 1 minutę, podczas gdy ja stałam dziesięć kroków dalej obrócona tyłem do psa. To była najdłuższa minuta, podczas której zastanawiałam się czy Yenna już zwiedza trybuny i sprawdza co publiczność ma do jedzenia. O dziwo najtrudniejsze ćwiczenie wykonała prawie bezbłędnie, prawie bo gdy do niej wracałam położyła pyszczek na łapkach za co odjęto nam 1,5 pkt. Następnie najtrudniejsze ćwiczenia Yenna zaliczała całkiem nieźle, a te których byłam pewna psuła. Przy przywołaniu ruszyła ruszyła tak szybko,, że byłam pewna, że nie wyhamuje. I faktycznie nie wyhamowala, jeszcze szybko skoczyła za mnie zajrzeć przez szczelinę w płachtach, co dzieje się na drugiej hali. Przy aporcie usiadła za mną zamiast przy nodze, no a przeszkoda tak jej zapachniała, że nie przeskoczyła z powrotem. Choć zakończyłyśmy z 66,5 punktami na 100 i oceną dobrą, jestem zadowolona zYenny, która w porównaniu z ostatnim egzaminem PT, pracowała z entuzjazmem, mimo braku nagród. Decyzja o przystąpieniu do egzaminu była spontaniczna, po prawie trzymiesięcznej przerwie w treningach. Materiał dość intensywnie ćwiczyliśmy przez całą jesień, ale zimowe pogody sprawiły, że przerwaliśmy regularne ćwiczenia..
Avi i Yenna wszystkie ćwiczenia pamiętały, my mieliśmy schematy również wbite do głowy. Dziewczyny radośnie przystąpiły do ćwiczeń, czasami tracąc koncentrację, ale wykonały wszystkie polecenia. Obie ukończyły egzamin z oceną bardzo dobrą, Avi z 187 punktami a Yenna z 184 W grudniu po raz ostatni w 2017 roku Yenna razem z mamą zaliczyły długą wycieczkę pod samą stolicę. Obie wystartowały w klasie 1 i obie ukończyły rajd. Większość błędów za jakie obcięto nam punkty to nie wina suczek, a nasza i naszych błędnych komend. Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejne zawody.
Avi ukończyła rajd ze 198 punktami, a Yenna ze 197 p. na 210 możliwych do uzyskania. Od kilku miesięcy z zazdrością śledziłam posty naszych południowych sąsiadów którzy brali udział w biegu z przeszkodami z psami, zupełnie jak w Runmageddonie dużo błota i zabawy tyle że z czworonogiem. Nic więc dziwnego, że gdy pojawiła się informacja o polskiej edycji od razu zapaliłam się do pomysłu, mimo że kolidowało to z wystawą we Wrocławiu i początkowo spotkałam się z oporem ze strony Krystiana. I tak od słowa do słowa, a raczej od komentarza do komentarza na facebooku, zrodziła się myśl by wystąpic w drużynie, W efekcie powstała Wataha Beaucerona w składzie ja z Yenną, Krystian z Azarem, Joanna Kapela - kapitan drużyny - z Jasirą, Jadwiga Chodzeń z Lashką, Tomek Pułkowski z Lorelei, Kamil Szczęsny z Prado i Karolina Gołębiewska z Raptorem. I o poranku 23 września wszyscy karnie stawili się na torze motocrossowym w Dąbrowie Górniczej, mimo że pogoda wybitnie nie zachęcała, lało od kilku dni i bynajmniej nie zanosiło się, że szybko się rozpogodzi. Na początku psy musiały przejśc przez kontrolę weterynaryjną, a my odebrac numery startowe, już wtedy wszyscy byli mokrzy i ubłoceni. Po przebraniu się w stroje sportowe, było zimnooo! I chyba wszyscy nie mogliśmy się doczekac startu! Start - na szczęście organizatorzy pomyśleli i nie używali pistoletów hukowych (dzięki czemu na spokojnie mogliśmy zabrac Azara), tylko słownie i chorągiewką dawali sygnał do startu. I się zaczęło..... Organizatorzy nie oszczędzali nas, a i pogoda dołożyła swoje, już po pierwszych 100 metrach musieliśmy niemalże po pas brodzic w wodzie, w błocie przechodzic przez traktorowe opony i na nowo rów z wodą, po pierwszym pół kilometra było nam wszystko jedno czy biegniemy po suchym czy po kałużach. Przeszkody różne : wcześniej opisane rowy z wodą i opony traktorowe, a także podbiegi pod górę, czasem z 10 kilogramowym workiem karmy na grzbiecie, czasem bez, a czasem z kegiem; zasieki, podesty schodowe, skośne ścianki do podbiegania, budy, drabinki i wszędzie błoto, często prawie do kolan i baaardzo dużo wody. Każdy psio-ludzki duet musiał pokonac każdą przeszkodę lub wykonac 30 karnych przysiadów. Całą nasza czternastka ukończyła bieg, na mecie czekała na nas masa niespodzianek po medalu dla psa i przewodnika, koszulka HDR, szelki Julius K9, profilaktyka przeciwpchelna w postaci spot-on, smycz gumowana - więc na bogato. Ponad to drużynowo zajęliśmy trzecie miejsce! Teraz z niecierpliwością wyglądamy wiosennej edycji HDR bo jak powiedziała Jadwiga "dyscyplina wydaje się byc stworzona dla błocerona". Jeszcze kilka słów o Yennie i Azarku. Yena jak to ona wszystko przyjeła z entuzjazmem, no do czasu gdy na jednej z ostatnich przeszkód zaliczyła pełne zanurzenie w rowie z wodą, od tego czasu bardzo ostrożnie podchodziła do wodnych przeszkód i wielkie zaskoczenie dla mnie - odmówiła przejścia przez budy - tak się tam zapętliłyśmy, że musiałam ją na nowo ubierac w szelki i robic karne przysiady co w dużej mierze spowodowało utratę drugiegi miejsca drużynowo. A Azar, obawialiśmy się jak zareaguje na tak duże skupisko psów i ludzi, dlatego dostał na bieg fizjologiczny kaganiec, który okazał się niepotrzebny! Szybko przełączył się na swój ulubiony rodzaj pracy - bieg, zadziwiając obsługę biegu swoją znajomością komend lewo, prawo, naprzód i wolno. Artykuł na temat zawodów autorstwa Jadwigi Chodzeń na stronie Klubu Briarda i Beaucerona. Ostatni tydzień lipca dla Yenny był pełen wrażeń. Pojechałyśmy na południe Czech około 100 km od Pragi do maleńkiej wioski Volenice, gdzie uczestniczyłyśmy w tygodniowym cyklu szkoleniowym. Codziennie rano miałyśmy zajęcia z posłuszeństwa lub tropienia, a wieczorem dzień w dzień obrona. Tropienie robiłyśmy na podstawowym poziomie, czyli cwiczenie koncentracji w kwadracie, daleko nam jeszcze do prawdziwego tropienia. Co do posłuszeństwa częśc rzeczy robiłyśmy dobrze, częśc źle, wszystko zostało mi wytłumaczone i zaprezentowane jak cwiczyc. Obrona - początki były złe, Yenna nie wiedziała co ma robic z tym dziwnie zachowującym się człowiekiem, ale z lekcji na lekcje było co raz lepiej, na koniec radosna wchodziła na plac i szukała wzrokiem tego fajnego pana od zabawy w przeciąganie i gryzienie. Przez tydzień udało się dowiedziec wielu rzeczy, np jak nauczyc psa zaznaczania przedmiotu na śladzie lub rewirowania. Wszyscy chętnie dzielili się wiedzą i doświadczeniem. Zobaczyłam wiele psów świetnie wyszkolonych. Zajęcia były tłumaczone z języka czeskiego na angielski lub niemiecki. A ekipa międzynarodowa od Finlandii i Litwy po Szwajcarię, Austrię i Słowację. Dla Yenny był to trudny czas, z jednej strony dużo nowych wyzwań (obrona), koniecznośc pracy przy obcych ludziach i w rozproszeniach, z drugiej strony pomiędzy wejściami na swoją sesję treningową zostawała sama w aucie lub w pokoju (co było na początku dużym stresem), a ja szłam obserwowac inne psio-ludzkie duety. Więc, przez pierwsze kilka dni odprężała się dopiero po kolacji, kiedy kładłam się do łóżka i nigdzie jej już nie znikałam. Kolejnym miłym akcentem było spotkanie się z hodowczynią naszej Avi, oraz zobaczeniem przyrodniego rodzeństwa Yenny. Jedyne co nie dopisało to pogoda było albo zimno, wietrznie i deszczowo albo wściekle gorąco. Zdjęcia autorstwa Marceli S. Właścicielki pięknego, mądrego i utytułowanego beaucerona - Saurona Warrior Soul.
Rally-O - przypadkowo znaleziona dyscyplina, czym jest? Sport ten łączy ćwiczenia posłuszeństwa z agility. Drużyna przewodnik i pies mają za zadanie pokonać tor złożony z szeregu ćwiczeń-stacji, podobnych do tych w tradycyjnym obedience. Przewodnik może mówić, chwalić, zachęcać psa, klaskać w dłonie, klepać się po nogach czy używać wszelkich innych werbalnych form zachęty, o ile regulamin nie stanowi inaczej. Komendy można wydawać słownie, optycznie bądź i słownie i optycznie. Więcej o dyscyplinie na www.rally-o.pl Dla nas był to podwójny debiut - zarówno dla mnie i dla Yenny - pierwsze zawody. I tego debiutu nie zaliczymy do udanych. Wyszło trochę błędów technicznych zarówno po mojej jaki i Yenny stronie, no i chyba najważniejsze musimy ćwiczyć koncentrację w różnych miejscach i przy różnych rozproszeniach. Koniec końców skończyło się na poprawianiu kilu ćwiczeń - przez co przekroczyłyśmy limit czasowy (4min) co poskutkowało dyskwalifikacją. A Yenna po raz kolejny zaskoczyła mnie swoją nagłą zmianą interpretacji prostego ćwiczenia jakim jest siad przy nodze i postanowiła siadać za moimi nogami prostopadle do mnie :D Film z naszego startu można obejrzeć na naszym funpagu facebookowym. |
AuthorWrite something about yourself. No need to be fancy, just an overview. Archives
December 2018
Categories |